Każdy miał pewnie nieco inne oczekiwania. Dla części z nas było to pierwsze tego typu wydarzenie w kyudowym życiu (więc pewnie i stres). Ale zdaje się, że dla wszystkich był to naprawdę dobry weekend.
Wg „Słownika Języka Polskiego” seminarium to: „zajęcia dydaktyczne dla studentów starszych lat mające na celu pogłębienie wiedzy z wybranej dziedziny; rodzaj kursu, szkolenia wzorowanego na takich zajęciach“.
Troszkę szerszą definicję podaje Wikipedia:
Seminarium – metoda nauczania oparta na czynnym uczestnictwie uczniów, którzy samodzielnie opracowują część zagadnień poruszanych na seminarium i następnie przedstawiają swoje opracowania w postaci prezentacji, referatu czy też w jeszcze inny sposób, jak również biorą aktywny udział w dyskusji nad danym zagadnieniem, wykazując się posiadaną wiedzą.
Oba te opisy dobrze oddają założenia i sens tego, co się działo.
Początkowo impreza miała odbyć się w Poznaniu jako „Kyudo nad Wartą”. Wydarzenia na Ukrainie spowodowały konieczność zmiany lokalizacji. I tak spotkaliśmy się nad Utratą. Kluby Tengukai i Tametomo (pod kuratelą PSK) wykonały naprawdę dużą i bardzo dobrą robotę organizacyjną.
Z trójką Kyoshi prowadzących zajęcia (Tryggvi Sigurðssonn, Gérald Zimmermann i Charles-Louis Oriou) miałem okazję spotkać się już wcześniej. Wszyscy fajni, otwarci i komunikatywni.
Wiele uwag przekazanych przez Nauczycieli pewnie już słyszeliśmy. Ale zawsze warto zrobić powtórkę i spróbować to zastosować. Może tym razem skutecznie? ?
Patrząc z punktu widzenia sempaia cieszy mnie to, że przekazywana na co dzień wiedza i umiejętności (przynajmniej w przypadku Ayame) nie stoją w sprzeczności z tym, co mówili i pokazywali Senseie. I że sporo z zagadnień przerabialiśmy na naszych treningach. To ważny element weryfikacji szkolenia w klubach.
Kilka razy Senseie podkreślali, że w kyudo nie chodzi o „dziurawienie papierków”. Oczywiście każdy z nas ma wybór i może wybrać drogę bliższą kyujutsu lub strzelaniu sportowemu. Jeśli jednak używamy pojęcia kyudo – powinniśmy właściwie je interpretować i okazywać na zewnątrz.
Ponoć Sensei Onuma mawiał: „Jeśli interesuje cię trafianie to kup sobie karabin. Łuk nie jest tak precyzyjny”
Każdy z nas robił własne notatki. Przyjdzie może czas, żeby je jakoś zebrać razem. Ale na podsumowanie relacji kilka moich punktów:
– nie wahaj się podczas hanare
– antycypuj ruchy będąc w tachi
– eksperymentuj – bez tego nie ma rozwoju
– umysł decyduje co ma zrobić ciało, więc trzeba wiedzieć „dlaczego”
– energia podąża za myślą
– strzelaj tak, aby wzbudzać emocje w obserwatorach (pozytywne oczywiście! ?)
No i oczywiście nieśmiertelne: „lewy kciuk w stronę mato” ?
Sensei Oriou przypomniał jeszcze jedną ważną zasadę (znaną nie tylko w budo, ale również w coachingu, zarządzaniu projektami czy IT!). Chodzi o shuhari 守破離.
Shu 守 (strzec, chronić, bronić, słuchać) – osoba która zaczyna naukę precyzyjnie przestrzega zasad (ale bez poddawania się, uległości), szanując nauki swojego nauczyciela. Uczymy się tradycji, podstaw, technik, reguł, zachowań, ruchów, czasem przysłów i powiedzeń. Często uczniowie nie rozumieją jeszcze zasad i konsekwencji poszczególnych elementów. Dlatego oczekuje się od nich stosowania się do tych reguł bez odstępstw, aż do momentu nabrania wprawy. W tej fazie mamy (zwykle) jednego nauczyciela.
Ha 破 (odłączać, rozrywać, łamać) – stopniowo uczeń staje się „badaczem” i rozwija się na swojej Drodze z życzliwą pomocą swojego sensei, aby osiągnąć ten sam poziom, co jego nauczyciel. „Odłączenie” następuje w momencie, gdy uczeń rozumie zasady kryjące się za zachowaniami i ruchami, które pokazuje nauczyciel. W tej fazie uczeń eksperymentuje z różnymi technikami, łączy je i zmienia oraz korzysta z różnych źródeł (nauczycieli).
Ri 離 (odłączyć, oddzielić, rozłączyć) – nie ma już technik ani przysłów, wszystkie ruchy są naturalne, stają się jednością z duchem i łukiem, bez przywiązywania się do form. Wykraczamy poza fizyczność. Uczeń (i nauczyciel!) powinni zrobić wszystko, aby „uczeń przewyższył mistrza”. Oznacza to głębokie zrozumienie zasad i ich konsekwencji. Uczeń staje się swoim nauczycielem, tworząc własne techniki i rozwiązania. Dostosowuje to, czego się nauczył, do konkretnych okoliczności.
I to jest chyba najfajniejsza (dla mnie osobiście) „przypominajka” z Regionalnego Seminarium Kyudo w Pruszkowie. Odnoszę wrażenie, że stosujemy to w Ayame ?
Czasem jeszcze do shuhari na koniec dodaje się hon 本 lub gen 元 – czyli pamiętanie (i wracanie) do modelu, zasad, powodów. Interpretacja graficzna – powyżej. Przy okazji polecam do przypomnienia stary wpis o keiko.