Gdy delegacja Ayame pracowicie spędzała weekend nad pięknym, modrym Dunajem – ja spędziłem go równie pracowicie i nad równie pięknym i modrym Niemnem.
Litewska Federacja Kyudo powstała w 2009 roku (przypomnę, że „nasze” PSK w 2012). Według oficjalnych danych zrzesza „zaledwie” 18 osób! Ale… Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę ludności (Litwa 2.9 mln, Polska 36.7 mln), to u nas powinno być 228 osób. A jest niecałe 100…
Od początku istnienia litewskie kyudo działa we współpracy z DKyuB (Niemiecką Federacją Kyudo) oraz przy szkoleniowym i mentorskim wsparciu Sensei Feliksa Hoffa (kyoshi 6 dan) i Cornelii Brandl-Hoff (renshi 5 dan).
I tu możemy włączyć dość gładko wątek ayamowy 🙂
Troszkę hostorii
Jesienią 2007 roku pojechałem kolejny raz do Japonii. Ale ten wyjazd był przełomowy. Podczas wizyty delegacji Nippon Budokan w Polsce nasz Sensei Masakatsu Yoshida nawiązał kontakt z Hanshi Tsuyoshi Sakuma. Dzięki temu mogłem potrenować kilka dni w legendarnym dojo Shiseikan. A że oprócz tego moja japońska „rodzina” umieściła mnie na tydzień w dojo w Kure (moje ukochane pierwsze, prawdziwe, japońskie dojo!) mój kyudowy rozwój popędził do przodu (to oczywiście żart, ale przynajmniej umiałem prawidłowo się ubrać 🙂 ).
Po powrocie zacząłem rozglądać się za jakimiś możliwościami dalszego szkolenia w Europie. Jakimś cudem znalazłem informację o europejskim seminarium i egzaminach w Anglii. Napisałem maila do UKKA, na którego odpowiedział Liam O’Brien. No i kroczek po kroczku znalazłem się latem w Loughborough i zdobyłem swój pierwszy kyudowy dan (to oczywiście telegraficzny skrót, w rzeczywistości załatwianie trwało kilka miesięcy 😉 ). No i tam po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć Senseia Hoffa.
Dzięki kontaktom z seminarium dowiedziałem się o kolejnej wizycie japońskich hanshi – w marcu 2009 w Hamburgu. I tu osoba Senseia Hoffa pojawia się znowu – przygarnął mnie tam znowu jako jedynego Polaka.
Następne seminarium EKF odbywało się w 2009 roku we Frankfurcie. Więc kontakt z Senseiem był oczywisty. Przetartym szlakiem pojechało nas już wówczas czterech, ale nadal – z racji, że nie mieliśmy organizacji krajowej – występowaliśmy „pod parasolem” DKyuB.
Kolejna okazja do spotkania była jesienią 2010 w Rydze, na chyba pierwszym na Łotwie seminarium. Kilkoro z nas z ciut wyższymi stopniami miało szansę liznąć nieco wiedzy o tym, jak uczyć kyudo, na co zwracać uwagę itd. Bardzo mi się to przydało.
Nie wiem czemu działająca już sporo wcześniej polska grupka Heki-ryu nie nawiązała bliższych więzi z niemiecką Federacją (chociaż były kontakty np. z Hansem Pichlmeierem z Pöcking w Bawarii). Ale ponieważ wiosną 2008 roku poznaliśmy Dietharda Leopolda – naszymi „patronami” w EKF zostali Austriacy. A Sensei Hoff zdaje się, że nigdy nie zawitał na seminarium do Polski. A trochę szkoda…
Feliks Hoff to żywa historia, legenda i encyklopedia europejskiego kyudo.
Zaczynał w 1969 roku (mając 24 lata) od spotkania z Senseiem Genshiro Inagaki (hanshi 9 dan). Więc styl Heki-ryu był mu chyba pisany. Założyciel Niemieckiej Federacji Kyudo, brał udział w powstaniu Europejskiej Federacji Kyudo (EKF). Autor pierwszej (1979 rok) książki o kyudo w języku niemieckim (przetłumaczonej też na angielski).
Od kilku lat Sensei promuje kyudo również w Tailandii. Ciekawe, czy znajdziecie na zdjęciach jakieś znajome twarze?
Zdjęcie poniżej (z utworzenia EKF) pochodzi z rozprawy doktorskiej Rity Nemeth “Wertewandel und Wandel der Selbstdarstellung im japanischen Kyudo von der Taisho-Zeit bis zur Gegenwart”, do której warto zajrzeć, bo sporo tam historycznych ciekawostek.

Więc kiedy się dowiedziałem, że Sensei będzie na Litwie – niezbyt długo się namyślając wysłałem zgłoszenie.
Wracamy do współczesności
Litewskie kyudo, którego adepci poza nielicznymi wyjątkami mieszkają w Wilnie, boryka się ostatnio z problemem miejsca do regularnych treningów. Na sale ogłaszane są przetargi, więc ceny stają się zaporowe. Podjęli zatem decyzję o przeniesieniu swojej sztandarowej imprezy – Baltic Taikai – do Druskienik. I to był strzał w dziesiątkę!
Druskieniki – malownicze, niewielkie uzdrowisko – oprócz spa i sanatoriów oferuje również atrakcyjny aquapark i niesamowitą Snow Arena. A od niedawna również kompleks sportowy LSC, odpowiednik jednego z naszych COS-ów.
Moim głównym punktem zainteresowania było seminarium pod kierunkiem Państwa Hoff. I w tym zakresie realizacja chyba nawet przerosła moje oczekiwania (które wcale nie były małe). Mnóstwo historii, ciekawostek, elementów do sprawdzenia, ćwiczeń i innych kyudowych tips&tricks. Będzie co robić, nad czym myśleć (a może i o czym pisać) przez całą zimę :). Jeden z nich stał się tytułem tej relacji.
Większa część soboty zajęta była przez V Baltic Taikai – turniej dla krajów bałtyckich, połączony z XIV Mistrzostwami Litwy. W turnieju drużynowym team „TT” (Tametomo-Tengukai) zajął 3 miejsce. Do drugiego zabrakło jednego trafienia! Za to w turnieju indywidualnym reprezentujący Tametomo Witek Stelmaski nie dał sobie (pomimo trzech dogrywek) wydrzeć zwycięstwa, pokonując reprezentantkę Gospodarzy – Aurelię Vosyle.
Turniej indywidualny był „eliminacyjny” – rozlosowano drabinkę, lepszy w bezpośrednim pojedynku (2 strzały) przechodził do kolejnej rundy. Ciekawostką był punkt w regulaminie „Haya counts more than otoya”. W sytuacji gdy jedna osoba trafiła pierwszą, a druga – drugą strzałą, to dalej przechodziła ta pierwsza (pomimo, że teoretycznie był remis). Dodało to sporo emocji!
W turnieju drużynowym Sensei wprowadził jeszcze jeden ciekawy element, który ponoć kiedyś funkcjonował w oficjalnych regulaminach turniejów. Sprawdzano podczas strzelania kierunek celowania. Jeśli łucznik nie celował w mato, a jednak trafił, punkt nie był zaliczany! Wszak „dobre strzelanie to dobre trafianie”, a nie odwrotnie.
Spodobało mi się również zwrócenie uwagi Senseia, że taikai 大会 to wprawdzie w bezpośrednim tłumaczeniu „turniej” lub „zawody”. Ale jeśli rozłożymy to na poszczególne kanji to będzie to „duże zgromadzenie”, „spotkanie”, którego celem ma być budowa więzów i przyjaźni, a nie konkurencji i rywalizacji. I pod tym względem impreza zdała egzamin.
Miłym akcentem była wizyta Ambasadora Japonii, który z zainteresowaniem obejrzał finały zmagań i wręczył zwycięzcom dyplomy.

P.S. W tym roku Druskieniki są Litewską Stolicą kultury. Więc z okazji 150 rocznicy urodzin najsłynniejszego litewskiego malarza Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa jego „Strzelec” towarzyszył nam podczas imprezy. Kto wie, czy nie stanie się konkurencją dla naszej noworocznej „Łuczniczki”. Więcej zdjęć – oczywiście w ayamowej Galerii.
A w pierwszy październikowy weekend w pierwszym litewskim kyudojo odbywa się dojo biraki (oficjalne otwarcie)! Gratulujemy!