Przeglądając ostatnio biblioteczkę wziąłem ponownie „na warsztat” jedyną chyba (stan na rok 2020) poważną polską książkę o kyudo. W poświęconym historii wstępie poczytałem o legendarnych łucznikach. A że o Tametomo kiedyś już pisałem, postanowiłem poszukać troszkę informacji na temat drugiego z wymienionych.
Równie popularną postacią [jak Minamoto-no Tametomo] w japońskiej literaturze i sztuce jest Nasu-no Yoichi, chociaż legendy o nim – tak jak w przypadku Tametomo – zawierają nieco przesady. Najbardziej znana z opowieści nawiązuje do wielkiej bitwy w Yashimie [dzisiejsze Takamatsu], na Shikoku, między wojskami Minamotówi Tairów [22 marca 1185 roku]. Potężna armia Minamotów zepchnęła przeciwnika na brzeg Morza Wewnętrznego. Tairowie wsiedli na okręty [w opisie raczej chodzi o łodzie], lecz nie chcieli pokornie przyznać się do porażki. Postanowili rzucić Minamotom jeszcze jedno wyzwanie. Zakotwiczyli okręt o jakieś siedemdziesiąt metrów od brzegu [wg opisu było to 7-8 tan – są różne interpretacje tej jednostki miary, najczęściej to 6 ken czyli niecałe 11 metrów] i wystawili na nim mały wachlarz, przywiązany do długiej tyczki. Urągliwie nawoływali strzelców wrogiej armii, by poradzili sobie z tym celem. Najwspanialszy łucznik Minamotów, Nasu-no Yoichi, konno wjechał w morskie fale, stając na widoku przyjaciół i wrogów. Poprosił bogów, aby uciszyli wiatr i pokierowali jego strzałą. Wiatr rzeczywiście zelżał, i nawet najmniejszy powiew nie mącił tafli morza. Yoichi napiął łuk, wymierzył i wypuścił strzałę. Poleciała wysokim łukiem w stronę okrętu Tairów i strzaskała podstawę wachlarza. Połamany wachlarz spadł do wody. Po chwili milczenia, obie patrzące armie zgodnym chórem wydały głośny okrzyk aplauzu.
„Kyudo – Japońska sztuka łucznictwa” H. Onuma, D. i J. Prospero str.13-14 [uwagi JS]
Aplauz ze strony wrogów ucichł jednak dość szybko, bowiem Yoichi wypuścił drugą strzałę, która przedziurawiła obojczyk jednego z oficerów przyglądającego się popisowi.
Jeśli chcecie się dowiedzieć jak był ubrany albo jakich strzał używał Yoichi – sięgnijcie do opisu w „The Tales of the Heike” (rozdział XI).
Ōgi no mato 扇の的
Każdego roku 4 sierpnia ok. 1500 (!) łuczników zbiera się na brzegu jeziora Chuzenji obok Oku Nikkō Futarasan-jinja, by spróbować powtórzyć wyczyn Yoichiego. Odległość jest sporo mniejsza (ok. 30 metrów), ale i tak nie jest łatwo. W ub. roku turniej odbył się już po raz 58. Na wodzie jest zakotwiczonych 6 łódek, na pięciu pierwszych są umieszczone po dwa wachlarze, na ostatniej są (nie wiem czemu) trzy. Każdy na wysokiej tyczce, ok. 4 metrów nad wodą. Na pierwszej z łódek stoi jeszcze Katarzyna (to na szczęście manekin, ale też nie wiem skąd to imię). To prawdopodobnie ta „przepiękna pani Tamamushi” opisana w „Heike monogatari”, która osobiście umieściła wachlarz na sztycy i prowokowała przeciwników.
Reszta obsługi schowana jest za tarczami. Do każdego wachlarza strzela jedno trzyosobowe tachi. Każdy uczestnik w eliminacjach strzela 4 strzały. Za przynajmniej jedno trafienie dostaje się pamiątkowy upominek (nietrudno chyba zgadnąć, że to wachlarz?), żeby przebrnąć eliminacje trzeba trafić przynajmniej 2 razy.
Fajnie, że organizatorzy zapewniają możliwość pożyczenia strzał na eliminacje. Jak łatwo się domyśleć – większość wpada do wody (ale na szczęście nie toną, więc co jakiś czas obsługa je wyławia).
W okolicy byłem kilkanaście razy, ale niestety zawsze jesienią, więc na turniej nie było szans się załapać. Ale przecież legenda nie odżywa wyłącznie 4. sierpnia ?.
Nasu no Yoichi 那須 与一
Nasu urodził się prawdopodobnie w 1169 roku w (obecnie) Otawara 大田原. Więc wychodzi na to, że trafiając w wachlarz miał 16 lat. Za zasługi wojenne został daimyo w Tottori, ale przegrał stanowisko w turnieju myśliwskim. Po śmierci Minamoto-no Yoritomo Nasu został buddyjskim mnichem i założył świątynię, która była potem przekazywana najstarszemu synowi w rodzinie. Niestety świątynia została zniszczona podczas II wojny, a wraz z nią cała kilkusetletnia rodzinna ewidencja. Nasu zmarł w 1232 roku (miał 64 lata). Jego grobowiec jest w Otawara. Rodzina Nasu wchodziła w skład potężnej grupy siedmiu rodów, zwanej Nasu shichiki 那須七騎. Ten ostatni znak kanji stosuje się do liczenia jeźdźców, więc może to takich „siedmiu wspaniałych”?
I tu w zasadzie mogłaby się opowieść zakończyć. Ale Otawara i Nasu (jak wiele japońskich miasteczek) wykorzystują swoją szansę na promocję, przypominając turystom o swoim bohaterze. Niedaleko świątyni Nasu stoi pomnik Yoichiego na koniu. Koło Yamaage Kaikan stoi inny, bardzo kyudowy pomnik. Jest też oczywiście miejska maskotka – Yoichi-kun – prowadząca lokalnego bloga. No i kolorowe klapy studzienek!
Całkiem zwariowana historia z tymi japońskimi studzienkami kanalizacyjnymi. Pewnie spotkaliście się z ich zdjęciami. Często zamiast zwykłej, żeliwnej klapy są to kolorowe obrazki. Wokół studzienek wykształciła się cała subkultura i niemały przemysł. Bardzo wiele miast i miasteczek robi klapy nawiązujące jakoś do lokalnego kolorytu, historii, wydarzeń itd. Niektóre z nich są unikalne (jedyny egzemplarz). Już się pewnie domyślacie co można wtedy robić – zamiast łapać pokemony telefonem, kolekcjonuje się zdjęcia studzienek! ? Nie wiem, czy ktoś z czytelników miał okazję bawić się w geocaching, ale przy szukaniu studzienek zabawa równie fajna. U nas niestety trzeba by je pewnie przyspawać… Więc klapy z Yoichim są w Ōtawara ale i w Takamatsu (miejscu bitwy).
Legenda Yoichiego doczekała się swoich wersji w praktycznie każdej dziedzinie sztuki. Mamy zatem:
- utwór muzyczny
- operę
- przedstawienia kabuki
- opowieści rakugo (japoński teatr jednego aktora)
- dziesiątki ukiyo-e.
Bardziej współcześnie – telewizyjną dramę, mangi i anime. A na dobranoc proponuję posłuchać opowieści.