Chyba każdy doświadczył bólu mięśni po intensywniejszym wysiłku (pracy lub treningu). Czasem może to być nawet przyjemne, no ale bez przesady! ? Niektórzy doznają olśnienia, że posiadają mięśnie w całkiem nieoczekiwanych miejscach.
Na ratunek przychodzi wówczas np. gorąca kąpiel. Samuraje mieli pod ręką onseny. Gorzej, jeśli zamiast wanny mamy tylko prysznic. Wówczas pozostaje jakaś rozgrzewająca maść.
Pewnym pocieszeniem może być fakt, że pomimo nieprzyjemnych doznań nasze mięśnie doznały stymulacji, która pomaga w ich rozwoju.
Ale co tak naprawdę powoduje, że odczuwamy taki dyskomfort?
Zapytałem o to naszego ayamowego kolegę – Tomka Barwińskiego, który oprócz tego, że trenuje kyudo, jest specjalistą medycyny sportowej.
“Zakwasy”
Zjawisko powszechnie błędnie zwane „zakwasami” w rzeczywistości to proces o nie do końca wyjaśnionym mechanizmie. Najprawdopodobniej w trakcie dużego obciążenia mięśni w trakcie wysiłku dochodzi do ich uszkodzenia na poziomie subkomórkowym – to znaczy uszkadzane są struktury wewnątrz komórki mięśniowej (jeśli w uproszczeniu przyrównamy mięsień do grubej konopnej liny to uszkodzenie takie możemy sobie wyobrazić jako pękanie pojedynczych włókien tej liny). Następnie w miejscu uszkodzenia rozwija się proces zapalny czyli do miejsca uszkodzenia napływają różne komórek i białka naprawcze. Uszkodzenie (mikrourazy) i proces zapalny powodują pobudzenie receptorów bólowych. Jest to (w dużym skrócie) sposób przystosowania organizmu (konkretnie: mięśni) do zwiększonego obciążenia i przy regularnym, stałym obciążeniu przestaje nam doskwierać.
Prawidłowa nazwa powyższego zjawiska to: zespół opóźnionego bólu mięśniowego, inaczej DOMS (ang. delayed onset muscle soreness), pojawia się zwykle w ciągu 24-72 godzin po wysiłku i ustępuje po kilku dniach.
Dla rozróżnienia „zakwasy” związane są z pojawieniem się kwasu mlekowego w mięśniu w sytuacji bardzo intensywnej pracy (pojawia się wtedy palący ból i osłabienie mięśnia) i ustępują w krótkim czasie po zaprzestaniu wysiłku (najczęściej kilkanaście, kilkadziesiąt minut). Kwas mlekowy pojawia się w sytuacji, kiedy dopływ tlenu do pracującego mięśnia jest zbyt mały i komórki mięśniowe „przełączają się” na produkcję energii potrzebnej do skurczu z procesów tlenowych na beztlenowe. Produktem przemian beztlenowych jest właśnie kwas mlekowy. Zwiększające się zakwaszenie pobudza receptory bólowe i zaburza funkcjonowanie komórek (stąd ból i słabość mięśni). Po zaprzestaniu intensywnej pracy kwas mlekowy jest szybko „wypłukiwany przez krew” i wykorzystywany w różnych procesach przez nasz organizm.
Drugim nieprzyjemnym zjawiskiem, które może nas spotkać są tzw. skurcze. Najczęściej dopadają naszych nóg, ale mogą też innych części ciała (np. dłoni).
Bolesne skurcze mięśniowe
Bolesny skurcz mięśnia fizjologicznie jest identyczny ze skurczem intencjonalnym ale jest nieadekwatny do bodźca i wywołuje ból. W przypadku zdrowego sportowca do skurczu najczęściej dochodzi w mechanizmie lokalnych lub uogólnionych zaburzeń elektrolitowych. Upraszczając, oznacza to że jeśli mięśnie nie są odpowiednio przygotowane do pracy (zaniechanie rozgrzewki, rozciągania przed wysiłkiem), są zmęczone pracą (zakwaszenie, wyczerpanie rezerw energetycznych) lub nie zadbaliśmy o prawidłowe nawodnienie organizmu, ryzykujemy pojawienie się takich właśnie bolesnych skurczów. Najprostszą pomocą w takiej sytuacji jest rozciągnięcie i rozmasowanie skurczonego mięśnia.
A więc – pamiętajmy o tym, żeby ruszać się regularnie (ale z głową), rozciągać, nawadniać i odpowiednio odżywiać. Powinno to być naszymi codziennymi nawykami. Trening raz w tygodniu to zdecydowanie za mało. Temat w naturalny sposób nabrzmiewa zimą (kiedy mamy mniej okazji do ruchu na zewnątrz). A dodatkowo przy obecnych obostrzeniach jest tym gorzej.
Zatem (magiczne słowo ?) TRZEBA wygospodarować sobie czas na domowy wu-ef!