Chyba wszyscy lubimy tradycje. Szczególnie takie, które pozwalają nam się spotkać w gronie rodziny i przyjaciół i celebrować różne okazje. W naszym polskim kyudowym świecie jedną z najstarszych tradycji jest Turniej Noworoczny, który odbywa się zawsze w pierwszą niedzielę nowego roku. Dodatkowo nawiązując do tradycji Japońskiej (i oczywiście również Chińskiej) celebrujemy chiński nowy rok – w tym roku jest to rok drewnianego węża.
Było zimno. Gdy wieczorem kończyliśmy trening w Wiśniowej Górze termometr wskazywał -9 stopni. Ta sama chłodna aura powitała nas o poranku w dniu turnieju. Mimo mrozu, który szczypał w nos zapakowaliśmy się w auta i przybyliśmy do Mysiadła, do dobrze nam wszystkim znanej hali sportowej. Już godzinę przed rozpoczęciem turnieju wszystko na sali było przygotowane przez gospodarzy wydarzenia – klub Tametomo. Ayame pojawiło się jako pierwsze spośród wszystkich gości. Dzięki temu mieliśmy spokojnie czas by zjeść jeszcze pierwsze (lub już drugie) śniadanie, wypić kawę i przygotować sprzęt. Wraz z przybywającymi przedstawicielami pozostałych klubów pojawiało się też coraz więcej powitalnych uścisków i życzeń noworocznych. Zdrowia, wszelkiej pomyślności i celnych strzałów na ten nowy rok! W takiej przyjemnej i pełnej nadziei atmosferze rozpoczęliśmy turniej.
Do Mysiadła przybyło prawie 40 osób z różnych zakątków Polski. Tradycyjnie zaczęliśmy od rei – na dzień dobry powitał nas Bogdan. Następnie Prezes PSK Michał Mazurek przedstawił krótkie podsumowanie ubiegłego roku. Było trochę statystyki (57% Polskiego Stowarzyszenia Kyudo to faceci, a średnia wieku wynosi 39 lat), kilka słów o naszych osiągnięciach na zeszłorocznym shinsa w Wiedniu oraz zapowiedź tegorocznych imprez. Tradycją turnieju Noworocznego jest również to, że stojąc w ostatnim rzędzie trzeba nieźle się nagimnastykować, by usłyszeć, co się dzieje z przodu. Ale to tylko pokazuje, że jest nas coraz więcej!
Po zbiórce odbyło się uroczyste yawatashi w wykonaniu: ite – Bogdan Mytnik 5dan, dai-ichi kaizoe – Michał Mazurek 4 dan, dai-ni kaizoe – Krzysztof Haczek 4 dan. Ten rok jest dla nas wyjątkowy, ponieważ po raz pierwszy yawatashi wykonuje godan – i to nie byle jaki, tylko pierwszy 5 dan w Polsce! Czekając na pokaz pod kamiza przekonaliśmy się również , że nawet nas na kyudo dopadła inflacja! Za przypadkowe kopnięcie klocka wyznaczającego pozycje przed mato już nie płaci się 5, ale 25 złotych!!! Po krótkiej rozmowie o inflacji ktoś w końcu zauważył co przedstawia noworoczna grafika na mato. Inspiracją tradycyjnie jest chiński nowy rok. Jako, że niedługo zaczniemy rok drewnianego węża, to na mato też był wąż … ogrodowy! 🙂
Po pokazie przeszliśmy do losowania kolejności turniejowej. Każdy uczestnik przekazał swoją strzałę do maszyny losującej – w tym roku za lossowanie odpowiadał Andrzej. Strzał (czyli uczestników) było aż tak dużo, że cała pula musiał zostać podzielona na dwie tury. Sam turniej odbywał się sprawnie – jednocześnie wczodziły dwa tachi, w sumie 9 osób. Każdy tradycyjnie wystrzelił 12 strzał w trzech kolejkach według wylosowanej kolejności. Tachi, które kończyło swoją kolejkę udawało się na yatori – by zbierać strzały i liczyć punkty swoich kolegów. Niektórzy wykorzystywali też wolny czas między kolejkami na rozgrzewkę przy makiwarze, a inni zabawiali jedną młodą damę – Kiki, która przyszła z rodzicami oglądać turniej (rośnie nam nowe pokolenie kyudo w Polsce!).
Po wystrzeleniu wszystkich strzał i krótkiej przerwie przeszliśmy do następnej tradycyjnej konkurencji – Złotego Mato. Wszyscy uczestnicy ustawiając się w kolejności według stopnia i stażu strzelali do złotej tarczy o średnicy 9 cm. Obserwując kolejkę do strzelania można było zaobserwować pewne ciekawe zjawiska:
- Były tylko 3 mudany (osoby bez stopnia)
- Były tylko 3 shodany (1 dan) – wszystkie z Ayame – Szymon, Ania i Tomek
- Było 13 nidanów – 6 dziewczyn (tylko Zosia w czarnym kimonie, pozostałe kimona były kolorowe) oraz 7 chłopaków (tylko 3 z kimonach, wszystkie były czarne)
- Było 11 sandanów – to chyba nasz rekord w liczebności tego stopnia w Polsce na Turnieju Noworocznym! – 3 dziewczyny i 2 chłopaków w kimonach ( dziewczyny w kolorowych, a chłopaki w czarnych) – plus jeden sandan, Monika z Tametomo, musiała niestety wyjść wcześniej i nie strzelała w tej konkurencji
- Było 6 yondanów (4 dan) – i tutaj statystyki są ciekawsze:
- Pierwszy raz w tej konkurencji, na tym stopniu była dziewczyna – Marta przerwała męską dominację w tej grupie
- Wszyscy uczestnicy byli w kimonach – wszyscy panowie na czarno, a Marta w zielonym
- Wśród 6 uczestników każdy miał inną rękawicę – kake i kakehimo w innym kolorze.
- Był jeden godan (5 dan) – Bogdan, który po yawatashi przebrał się z kimona (czarnego) w keikogi.
- Bonus: na turnieju był jeden Franek Kimono – jako delegacja z Wrocławia – oraz jedna uczestniczka miała różowe kakehimo
Po podliczeniu wszystkich punktów, niespodziewanie okazało się, że wygrał Bogdan! Po sukcesywnej wygranej przez 3 lata z rzędu statuetka łuczniczki, która była przechodnim trofeum w turnieju, trafiła do niego już na stałe – aczkolwiek teraz będzie musiał ufundować nowe trofeum na następny rok! Złote mato niestety znowu się uchowało. Chyba serio na nie działa jakieś pole siłowe odpychające strzały… Jak tradycja nakazuje każdy uczestnik turnieju przynosi prezent, który trafia do wspólnej puli pod kamizą. Na koniec imprezy każdy uczestnik wybiera prezent według kolejności miejsc zajętych w turnieju. Również tutaj można było zauważyć pewne ciekawe zależności:
- W całej puli mieliśmy jeden prezent więcej niż wszystkich uczestników – prezent trafił do Tomka z Tametomo, który był sędzią głównym
- Pierwszy (przez Bogdana) został wybrany prezent, który jako jedyny nie był zapakowany – mini sushi bar!
- Następnie jako pierwsze zniknęły wszystkie prezenty, które były zapakowane w pudełka lub papier prezentowy
- Na końcu zniknęły prezenty spakowane w torebki prezentowe
Historię zwycięstw w Turniejach Noworocznych możecie znaleźć tutaj. Więcej zdjęć – oczywiście na naszych Galeriach.
A żeby tradycji stało się zadość – jeszcze wspominki sprzed 10 lat. Wówczas Turniej po raz pierwszy zagościł w Mysiadle.