Komorebi dojo

Komorebi dojo

Tak się złożyło, że mam kawałek miejsca o odpowiedniej długości do strzelania. Rozstawiałem tam niedużą siatkę, ustawiałem piankę i już można było poćwiczyć. Ale jakiś czas temu miałem „nápad”, żeby zrobić sobie azuchi. Prawie takie jak prawdziwe. Oczywiście „prawie” robi sporą różnicę… ? To „jakiś czas” trwało mniej więcej 3 lata.

W końcu pandemiczny nadmiar czasu i niedomiar okazji do spotkań zmobilizował mnie do działania. No i od niedawna strzały wbijają się w piasek zamiast piankę, a ja ma niewielki (ale zawsze) substytut Japonii ?

We wpisie na temat kyudojo znajdziecie więcej informacji na temat matoba. Ale dla tych, którzy chcieliby może pójść tą drogą i również usypać sobie własną „górkę” – kilka podpowiedzi.

Etap 0

Z konstrukcją azuchi jest troszkę jak z ostrzem japońskiego miecza – powinno spełniać nieco sprzeczne wymagania. Z jednaj strony powinno być relatywnie miękkie żeby nie niszczyć strzał. A z drugiej – odpowiednio sztywne, żeby się nie osypywać przy dużych kątach nachylenia.

Pozbierałem więc materiały dostępne na ten temat (całkiem ich sporo, choć głównie po japońsku). Od (wielu) relacji z remontów, do stron firm, zajmujących się tym zawodowo.

Najczęściej konstrukcja zaczyna się od budowy „rdzenia”. Oryginalnie powstaje z ubitej odpowiednio gliny (mieszanki). Dopiero na tej podbudowie usypywana jest zasadnicza warstwa.

Zamiast ubijanego rdzenia znakomicie sprawdzają się jednak worki wypełnione piaskiem.

Podczas mojej budowy działałem nieco eksperymentalnie. Najpierw zbudowałem zasadniczą część wału, a dopiero potem obudowałem ją ścianami.

Etap 1

Przywiozłem mniej więcej 4 tony piasku. Do wyboru zwykle mamy przesiewany lub płukany. Ten drugi traci najdrobniejsze frakcje, które akurat do naszych potrzeb są dobre. Zatem proponuję brać przesiewany. Pozbędziemy się ewentualnych kamyków, które w przypadku trafienia mogłyby uszkodzić strzałę.

Użyłem ok. 80 worków tzw. przeciwpowodziowych, które po wypełnieniu piaskiem ustawiłem w odpowiedni kształt.

Azuchi powinno być w miarę możliwości dość strome. Zalecany najczęściej kąt nachylenia to 50-55 stopni. Czasem można spotkać konstrukcje, które mają zmienny kąt (niżej jest bardziej pionowy). Trzeba pamiętać o tym, że naturalny kąt osypu samego piasku to ok. 35 stopni gdy jest suchy, a 45 stopni – mokry! Więc żeby uzyskać większą stromiznę – trzeba coś dodać.

Etap 2

Reszta piasku została wymieszana w proporcji „na oko” z pyłem drzewnym z tartaku (było tego 10 pełnych worków). Zalecane są trociny z drzew liściastych (nie ma żywicy), ale jak się nie ma co się lubi, to się sypie co jest. ?

Mieszanie pewnie łatwiejsze i lepsze byłoby w jakiejś małej betoniarce, ale za pomocą szpadla i grabi też się da.

Etap 3

Żeby azuchi było trwałe – musi mieć zadaszenie. W przeciwnym wypadku deszcz będzie je rozmywał. Ściany też się przydają, żeby można było jakoś opanować kształt i osypywanie po bokach.
Ja założyłem, że konstrukcja będzie lekka i samonośna, więc nie było żadnych fundamentów ani murowania (choć w większych dojo zwykle ściany są jednak odpowiednio mocne).

Do zakotwiczenia drewnianych słupków pionowych (przednie nieco wyższe, 70*70) użyłem stalowych podstaw do ogrodzeń, które wbija się w ziemię. Ściana tylna to jedna płyta OSB (2500*1250*25), a boki – dwie połówki takiej samej płyty. Dodatkowo wzmocniłem całość poprzecznymi drewnianymi kątówkami, przykręconymi długimi śrubami do słupków.

Płyty OSB zostały od wewnątrz wyłożone folią, która będzie zapobiegać chłonięciu wilgoci z piasku. Pomiędzy ścianami a workami z piaskiem zostawiłem kilka cm wolnego miejsca, w które włożyłem styropian. Chciałem zabezpieczyć się przed wypychaniem płyty przez osiadającą konstrukcję.

Płyty na boki przydałyby się nieco dłuższe, bo piasek zaczął wychodzić przed nie. Ale temat załatwiły dwa niewielkie kawałki OSB dokręcone w dolnych częściach.

Na górze worków przed ich zasypaniem zamocowałem wypoziomowaną rurę PCV. Z jednej strony jest zamknięta, z drugiej wychodzi na zewnątrz ściany i kończy się kolankiem. Rura została podziurawiona na całej długości. Dzięki temu z zewnątrz mogę wlewać tam wodę, która rozsącza się we wnętrzu azuchi. Patent spisuje się świetnie!

Po zabudowaniu boków i tyłu dokończyłem usypywanie zasadniczego fragmentu mieszanką piasku i trocin. I tu jeszcze jeden patent. W tylnej części przymocowałem poprzeczkę, która wyznacza kąt nachylenia azuchi. Opieram na niej odpowiednio długą listwę, która z drugiej strony opiera się na dolnym „progu” azuchi (deska wkopana w ziemię). Wystarczy teraz przesuwać listwę i łatwo można wyrównać powierzchnię nasypu.

Etap 4

Do zadaszenia użyłem czterech falistych płyt bitumicznych, które są przykręcone do drewnianych poprzeczek. Całości dopełniło azuchimaku. Po przeszyciu brzegów nabiłem co ok. 20 cm aluminiowe oczka od banerów i w kilkanaście sekund mogę powiesić je na wkręconych w poprzeczkę haczykach. Na środku oczywiście agemaki wykonane z liny zawiązanej w odpowiedni sposób. Po tym etapie przyszła pora na pierwsze próby. Wypadły bardziej niż zachęcająco ?.

Etap 5

Początkowo przed skarpą wygładziłem tylko teren rozsypując zwykły leśny piach (niestety – brązowy). Strzały padające przez azuchi pryskały nim na wszystkie strony, brudząc zarówno pióra, mato jak i śliczną skarpę. Nie było więc wyjścia i trzeba było posiać trawkę ?

Całości dopełniło kilka sadzonek bambusów.

Etap 6

Na koniec jeszcze jeden, ale dla mnie bardzo ważny moment. Mój ulubiony Sensei Tokuda, gdy obejrzał przesłane zdjęcia nadał mojej strzelnicy oficjalną nazwę – Komorebi dojo 木漏れ日道場. Komorebi po japońsku oznacza świetliste promienie słońca przesączające się przez trzewa. Natychmiast przypomniałem sobie, że kilka lat temu miałem okazję w Tokio zrobić zdjęcie, na którym dobrze widać ten efekt.

No i to w zasadzie tyle. Trawa i bambusy rosną, piasek nie osypuje się za bardzo, z rzadka drapią jakieś zaciekawione zwierzaki. Przyjemność ze strzelania – nieporównywalnie większa niż do pianki! Zatem jeśli macie miejsce – zróbcie sobie własne azuchi. I oczywiście podzielcie się wrażeniami i uwagami dla potencjalnych następców.

Pozostaje jeszcze przykręcić super yumihari-ita 弓張り板, które dostałem w prezencie od mojej super-grupy! No i pewnie pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu na zimę. Ale na to jeszcze przyjdzie pora. No i unieść ręce w geście zwycięstwa. Baznai 万歳! Udało się! ?

Już wiem, że prawie w tym samym czasie powstał podobny (chyba trochę większy) obiekt w Katowicach. I jeden, całkiem niewielki we Wrocławiu ?

Gdyby ktoś chciał wpaść postrzelać – zapraszam!