Jak już pisaliśmy od pewnego czasu trwały przygotowania do shinsa (czyli egzaminów). Każdy po sesji próbnej w zasadzie wiedział co ma poprawić i jak wystąpić. I każdy zrobił z pewnością to, co mógł. Patrząc z boku (a w zasadzie zza ekranu) widać i czuć było u olbrzymiej większości zdających silne napięcie. Strzały leciały przeważnie za nisko, kai było przeważnie za krótkie. Nikt nie zrobił shitsu (sukces ?), ale głowy były pełne niepotrzebnych myśli. O wynikach dowiemy się za kilka tygodni. Teraz pozostaje nam tylko trzymać kciuki. Pomóc miały żółte kwiatki, które
…są symbolem przede wszystkim przyjaźni, również szczęścia i radości. Żółty bukiet jest idealnym wyborem, kiedy chcemy pogratulować sukcesu lub zdanego egzaminu…
Druga część niedzieli w Sakurayama była emocjonująca inaczej. Rok temu na zaproszenie Przyjaciół z Kyudojo Ruhr braliśmy udziału w korespondencyjnym turnieju mini-mato. Wyniki nie były powalające (niestety nikt nie trafił w 9.5 centymetrową tarczę) ale zabawa była fajna. Więc z przyjemnością dopisaliśmy się do tegorocznej edycji. Turniej jest krótki. Każdy ma do dyspozycji 6 strzał. Trzeba trafić w specjalnie zaprojektowane mini-mato. Utrudnieniem jest fakt, że mato wisi nieco wyżej niż środek naszej zwykłej tarczy. A dodatkowo czerwone „oko”, które jest najwyżej punktowane umieszczone jest nie w środku. Zaledwie 3 strzały trafiły. Ale to i tak duży postęp w stosunku do poprzedniego roku! Najbliżej „oczka” wstrzelił się Robert Krac z Opola. Nieco dalej byli „nasi” Maks i Zosia. Niebawem poznamy wyniki całości (turniej trwa tydzień) a najlepsze zeszłoroczne wyniki wyglądały tak:
Trzecia część to był już „zwykły” trening. Ogrzewanie na sali jeszcze nie działa, więc temperatura była jesienna. Pomimo ostatniego weekendu tegorocznego lata…
Oprócz tego przed nami ostatni piątek „otwartych drzwi” w naszym hombu dojo. Więc jeśli ktoś się jeszcze waha czy się wybrać to ma ostatnią (w tym roku) szansę!