Raz na jakiś czas…

Raz na jakiś czas…

Od czasu do czasu, raz na jakiś czas można poszaleć. W końcu nie zawsze, bo co cztery lata pojawia się 29 luty. A jak spojrzeć na daty bardziej dokładnie, to przestępna sobota w lutym pojawia się jeszcze rzadziej. Tak, w sobotę był niepowtarzalny szalony “trening” na Wiśniowej Górze alias Sakurayama, który nie prędko się powtórzy. Bo może i co cztery lata mamy taki luty, ale kolejna sobota przestępna wypadnie dopiero w 2048 roku! Więc Ci, których nie było niech żałują jeszcze bardziej lub niech “trochę” poczekają na kolejną taką okazję.

Ach działo się! Było nie przestępnie, wesoło i z nutą sportowej rywalizacji, ale przede wszystkim z humorem. Konkurs pięciu mato pomógł odnaleźć w nas instynkty, o których pojęcia nie mieliśmy, lub dać nam po łapkach, gdy wydawało się nam, że możemy liczyć na jakiekolwiek zmysły. Szczególnie zwodniczym okazał się zmysł wzroku, bez którego, jak się wydawało dało by się obejść, lecz wyniki konkurencji strzelania na ślepo chłodno to zweryfikowały. Po za umiejętnością “nie patrzenia” mieliśmy okazję przetestować nasze kiai, a przy okazji gardziele, gdzie decybelomierz precyzyjnie mierzył nasze głosy i jęki. Mogliśmy zagrać łukiem, strzałą w kółko i krzyżyk, co okazało się równie trudne, czy próbować ustrzelić białą stopę oraz złote i srebrne mato. W kontrze do strzelania na ślepo, była też okazja wykazać sokolim okiem i strzelać do tarczy na centymetry, kto bliżej środka.

Komisja sędziowska miała naprawdę nie łatwe zadanie przy zliczaniu punktów, lecz po rozstrzygnięciu zawiłych obliczeń,  można było ochłonąć i wręczyć nagrody. Choć tak naprawdę wszyscy, którzy mieli okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu są wygrani. W końcu następna taka sobota wypadnie za 28 lat!